Dom na uboczu

Alice

Dosyć dużych rozmiarów dom, do którego stosunkowo trudno trafić. Znajduje się on na polanie i jest otoczony lasem. Nieopodal płynie mała rzeczka. Mimo rozmiarów domu jest tu jeszcze dużo miejsca.

Amber

Przybiegła pod postacią pumy, bo towarzyszenie Alice w normalnej postaci było nudzące. Amber nie mogła pojąc czemu się tak wlekły , tempo były nie do zniesienia.Wróciła do ludzkiej postaci i czekała pod drzwiami. Dom był ogromny.

Alice

- Wolę chociaż trochę ćwiczyć. - powiedziała krzywiąc się przy otwieraniu drzwi. Mogła ich co prawda wcale nie zamykać, ale... Weszły do środka. Zrzuciła z siebie płaszczyk, który był jej całkowicie niepotrzebny. - O wiele lepiej. - stwierdziła z uśmiechem. - Głodna?

Amber

Zciągnęła z siebie oliwkowy płaszczyk i ruszyła za dziewczyną.-Zależy co masz na mysli.?-spytała z usmiechem dotykając delikatnie wszystkiego co mojała pod drodze.

Alice

Wzruszyła tylko ramionami. Nie wiedziała zbytnio co ze sobą zrobić.
- Jakieś pomysły? - spytała odwracając się do likantropki. Jej kręcone włosy przecięły przy tym ruchu powietrze. Westchnęła. - Trzeba się uczyć być człowiekiem. - mruknęła ponuro pod nosem.

Amber

-Nie wiem co zazwyczaj robią ludzie-powiedziała rozglądając się po parterze. Tyle tu było rzeczy ,że nawet nie wiedziała do czego niektóre służa.

Alice

Prychnęła i wywróciła oczami.
- A czy ja jestem człowiekiem? Tutaj nikogo nie ma. Jedyne miejsce gdzie można być bezpiecznym. - odpowiedziała patrząc na Amber. Wiedziała jak jest zdezorientowana. - A może chcesz się pouczyć bycia człowiekiem? - tak, to się Jej i mi przyda.

Amber

-W sumie to chętnie-powiedziała obracając w palcach małą porcelanową figurkę.Odłożyła ją na miejsce i podeszła do dziewczyny.

Alice

- No tak... Ty raczej nie masz z tym problemów, ale ja mogę. Nie możesz/mogę mówić zbyt szybko. Nie wiem jak to się u likantropów ma. - zademonstrowała wymawiając jakiś wierszyk, którego słów śmiertelnik nie był w stanie zrozumieć. Wyrzucała z siebie wyrazy zbyt szybko.